Pogoda na razie sprzyja rozgrywaniu meczów piłkarskich i z korzystnej aury korzystają kluby III ligi opolsko-śląskiej. W miniony weekend rozegrano awansem pierwszą kolejkę rundy wiosennej, a kibice z Bytomia mieli powody, aby świętować z tego powodu.
Bardzo ważne spotkanie rozgrywała Polonia, która podejmowała Ruch Zdzieszowice będący przed meczem wiceliderem rozgrywek. To zwiastowało wielkie emocje na stadionie przy Olimpijskiej i oczekiwania zostały spełnione.
Niebiesko-czerwoni wyszli na prowadzenie za sprawą Marcina Lachowskiego. Goście jeszcze przed przerwą odpowiedzieli za sprawą Dawida Kilińskiego. Spory w tym udział miał bytomski golkiper, który popisał się niefortunną interwencją.
Po zmianie stron znowu oglądaliśmy wymianę ciosów. Najpierw z rzutu karnego trafił Jacek Broniewicz, ale po sześciu minutach było 2:2 po golu Mateusza Szatkowskiego. Znowu nie popisał się bramkarz Przemysław Frąckowiak, a cierpliwość do niego stracili kibice, którzy śpiewali w kierunku Jacka Trzeciaka, aby ten go zmienił.
Na szczęście dla Polonii fatalna dyspozycja bramkarza nie skutkowała utratą punktów. To zasługa Dawida Cempy, który po wejściu na boisko potrzebował czterech minut, by zapewnić zwycięstwo 3:2 i awans na drugie miejsce w tabeli
- Musiałem w krótkim czasie doprowadzić naszą drużynę do używalności, bo nie szło patrzeć jak oni wyglądali. To był priorytet, a do tego musiałem zmienić styl gry zespołu. Wiedziałem, że jest on efektowny, ale nie efektywny, a z tak dobrą drużyną mógł się nie sprawdzić - mówił po meczu trener Trzeciak.
Bardzo ważne trzy punkty zdobyły także Szombierki, które grały z Pniówkiem Pawłowice Śląskie. "Zieloni" niemal przez całe spotkanie kontrolowali sytuację na boisku. Co z tego, jak zawodziła skuteczność i fani przy Modrzewskiego o wynik musieli drżeć do samego końca.
Goście w pierwszej połowie raz poważnie zagrozili bramce bytomian, gdy potężny strzał z dystansu Michała Szczyrby trafił w poprzeczkę. Szombierki z kolei spokojnie mogły prowadzić kilkoma bramkami, ale zamiast tego piłkarze schodzili na przerwę przy wyniku 0:0.
Niemoc została przełamana w drugiej odsłonie. Po rzucie rożnym zrobiło się zamieszanie w polu karnym Pniówka, a w nim najlepiej odnalazł się aktywny tego dnia Marcin Rosiński. Jak się później okazało, był to gol na wagę trzech punktów.
"Zieloni" wskoczyli na dziewiąte miejsce i jeżeli wygrają za tydzień, to piłkarzy Krzysztofa Górecko czeka bardzo spokojna zima. Jeżeli ograją Polonię Łaziska Górne, to mają szansę zrobić awans o jeszcze jedną pozycję.
W weekend zobaczyliśmy w akcji jeszcze Silesię Miechowice, która rozgrywała zaległe spotkanie. Nasz klub z ligi okręgowej mierzył się na wyjeździe z Siemianowiczanką Siemianowice Śląskie. Mecz zakończył się remisem 2:2, a dla naszego klubu bramki strzelali Marcin Kocjan i Marcel Salicki.