W końcu hokeiści Polonii Bytom odrobili wszystkie ligowe zaległości i śmiało można porównać ich zdobycz punktową z resztą stawki. Niestety, powodów do optymizmu nie ma, bo w zasadzie nic się nie zmieniło. Niebiesko-czerwoni w dwóch meczach ponieśli dwie porażki i wciąż są przedostatni w tabeli.
Patrząc na dwa zaległe spotkania kibice liczyli, że uda się zdobyć punkty w pierwszym z nich. Rywalem była Unia Oświęcim, a więc zespół, który w tabeli jest tuż nad Polonią. Okazało się jednak, że jest ona poza zasięgiem bytomian, choć początkowo niewiele na to wskazywało.
Dwie pierwsze tercje kończyły się remisami 1:1. Niestety, od dawna można zauważyć, że ostatnie części meczu przeważnie są fatalne w wykonaniu podopiecznych Mariusza Kiecy. Tak też było i w niedzielę. Unia złapała wiatr w żagle, częściej trafiała do bramki i całe spotkanie zwyciężyła 6:4. Dla naszego zespołu bramki strzelali Przygodzki (dwie), Fabry i Słodczyk.
W środę natomiast bytomianie mierzyli się z Cracovią. Tutaj trudno już mówić o wyrównanym pojedynku, bo "Pasy" od początku przejęły inicjatywę i ani przez moment nie mogły czuć się zagrożone. Krakowianie ostatecznie rozgromili Polonię 8:3, a nasz bramkowy honor uratowali Przygodzki, Fabry oraz Meidl.
W ciągu najbliższych kilku dni niebiesko-czerwoni rozegrają trzy mecze. W piątek zmierzą się z Ciarko PBS Bank Sanok, w niedzielę z GKS-em Tychy, a we wtorek z GKS-em Jastrzębie.