Koszykarze Polonii Bytom odnieśli trzecie zwycięstwo z rzędu!

Po pasjonującym meczu i eskalacji emocji w IV kwarcie pokonali WKK ProBiotics Wrocław 70:65.

Trener Polonii Radosław Kuciński od pierwszej minuty do gry naprzeciwko wrocławskim dwóm wieżom (Bochenkiewicz, Kolowca) desygnował wszystko, co ma najlepszego. Duet podkoszowych Woźniak – Nawrot dobrze radził sobie pod tablicami i to bytomianie kontrolowali deskę po obu stronach parkietu w pierwszej odsłonie (aż 4 zbiórki w ataku). Pierwsze minuty to spora nerwowość w obu ekipach – dużo strat i wiele nietrafionych rzutów z czystych pozycji. Zawodnicy wyglądali, jakby ich koncentracja była wciąż przytępiona egzystencjonalno-refleksyjną aurą ostatnich dni.
Świetnie w spotkanie wszedł bytomski skrzydłowy Grzegorz Zadęcki, który już w 13. minucie spotkania miał 4 trafione rzuty za trzy. Imponował również Marcin Ecka dynamicznymi penetracjami na lewą rękę i akcjami typu drive and dish, kapitalnie kreując kolegom otwarte pozycje. Dzięki temu, na przerwę Poloniści schodzili z 2-punktową przewagą.

Od początku drugiej połowy trener Kuciński postanowił kontynuować swój szalony pomysł na grę tzw. small ball naprzeciw wysokiej piątce gości. Trójka obrońców (Ecka, Jurczyński, Moralewicz) świetnie funkcjonowała w zespołowej defensywie. Popisowo zagrał zwłaszcza Michał Moralewicz, który szalał w kontratakach i nieraz zwariowanymi akcjami, co rusz napędzał grę bytomskiego zespołu.
Wobec dobrej obrony pomalowanego przez gospodarzy, przyjezdni kosztem nieprzynoszącej efektów gry w low post, postanowili uciec na obwód, co przyniosło wymierny efekt. Izolowany na szczycie Igor Wadowski niemal w pojedynkę wyprowadził wrocławian na 5-punktowe prowadzenie. Szybki run 6-0 Marcina Ecki (trójka z rogu, akcja 2+1) przywrócił przodownictwo w meczu gospodarzom na koniec trzeciej ćwiartki.
Ostatnia odsłona spotkania już na trwałe przejdzie chyba do historii Polonii. Wielkie widowisko i jeszcze większe emocje. Prowadzenie zmieniające się co chwilę, akcja za akcję, posiadanie za posiadanie. Oba zespoły kurczowo trzymały się za łby i żaden nie zamierzał dopuścić. Gdy po dwóch świetnych akcjach wrocławskiego skrzydłowego Igora Nizioła ProBiotics był +5, wydawało się, że trudno będzie bytomian odwrócić losy meczu. Wówczas w przepychankę z o dwie głowy wyższym Kolowcą wdał się Paweł Jurczyński. Zaogniona sytuacja na parkiecie lepiej podziałała na Polonię. Na fali ogłuszającego dopingu bytomianie doprowadzili do remisu. I gdy wojownik Jurczyński trafił monstrualną trójkę na 3 minuty przed końcem, widownia eksplodowała i zrobiło się tak głośno, jak w Hali na Skarpie nie było już dawno. ProBiotics już się nie podniósł, bo podniósł się nie mógł. Końcówkę zagrał nieefektywnie, a Polonia kontrolowała tempo gry. Wynik 70:65 usatysfakcjonował gorące, gotowe bić się z Kolowcą trybuny. Bo z Pawłem Jurczyńskim się nie zaczyna

KK Polonia Bytom - WKK ProBiotics Wrocław 70:65 (16:11, 20:23, 16:17, 18:14)
Polonia: G. Zadęcki 21 (5x3), M. Ecka 17 (1), P, Jurczyński 8 (2), M. Moralewicz 8, Ł. Nawrot 8, K. Woźniak 4, J. Wróblewski 4, M. Ogrodnik.
WKK: I. Wadowski 16 (1), I. Nizioł 15 (3), M. Kolowca 10, M. Kapa 10 (2), P. Bochenkiewicz 6, D. Rutkowski 5, B. Rodak 2, J. Kobel 1, Sz. Kiwilsza, W. Cygal.

Subskrybuj bytomski.pl

google news icon