Chociaż już niewiele czasu pozostało do wyborów, to wygląda na to, że naszym politykom nie bardzo się spieszy z ofertą do wyborców. To znaczy. do wyborców wychodzą, tylko nie z ofertą programową a listą obietnic. W ubiegłym tygodniu mailowo zadaliśmy pytania wszystkim politycznym formacjom o program wyborczy. Nie naciskając, czekaliśmy przez kilka dni. Niestety część nie odpowiedziała w ogóle, a część odpisała, że swój program jeszcze dopracowuje, a opublikuje go w stosownym czasie. Pozostawiamy to bez komentarza. Ale są też tacy, którzy jakiś „program wyborczy” posiadają.
Sprawdzamy
Najpierw odrobina teorii na temat tego, jak powinien wyglądać program wyborczy czy, jak niektórzy mówią, polityczny. Taki dokument można sprowadzić do trzech elementów, które powinien zawierać. Należałoby zacząć od aktualnej oceny sytuacji miasta, następnie wskazać cele polityczne, społeczne i gospodarcze planowane do zrealizowania. A na koniec przedstawić, to co najważniejsze, szczególnie w obecnej sytuacji Bytomia, czyli jak osiągnąć założone cele. Dobrze by było, aby w takim programie wyborczym swoje decyzje uzasadniać i określać w jakichś ramach czasowych.
I jak to zwykle bywa teoria swoje, a bytomska praktyka swoje. Trzeba uczciwie napisać, że w Bytomiu żaden kandydat na prezydenta nie ma programu wyborczego z prawdziwego zdarzenia. To co jest dostępne dla przeciętnego wyborcy to pobożna lista życzeń i truizmów i nawet trudno uwierzyć, że sami autorzy przywiązują do tego jakąkolwiek wagę. Żeby nie narażać się na ataki ze strony bytomskich polityków i sztabów wyborczych, podamy kilka przykładów, jak to wygląda w naszym mieście, nie podając jednak, kto jest autorem danego fragmentu.
I tak w jednym z wyborczych programów ugrupowania, które w Radzie Miasta Bytomia posiada przez cały czas swoich przedstawicieli, możemy przeczytać: - odpowiednie przygotowanie wszystkich szkół podstawowych do realizacji od 2012 roku reformy szkolnej, tj. podjęcia nauki w szkole przez dzieci 6 letnie. Albo: dalsza realizacja „Bytomskiego Programu Wsparcia Dziecka i Rodziny w latach 2008 - 2012”!
Z kolei w materiale innej formacji, który został rozdany mediom, możemy znaleźć takie fragmenty – Wizja wskrzeszania rewitalizacji, wzrostu i dobrobytu, lipiec 2012!I Jeszcze inny fragment tego samego ugrupowania – Grupa Eksploatacyjno-inwestycyjna, inkubator innowacji i kreatywność, wrzesień 2012!
Aż chce się zapytać: który mamy dzisiaj rok?
Ale są i inne „kwiatki”. Jedna ze znanych formacji na ogólnopolskiej scenie politycznej w Bytomiu do swojego programu, a nawet nie programu, tylko jak to nazywa „Tez Programowych”, wstawia taki fragment: wykorzystanie szansy, jaką jest włączenie terenów bytomskich do Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej (uzbrojenie terenów Podstrefy Bytomskiej). Problem w tym, że w Bytomiu tego już nie trzeba robić. W Bytomiu to już się dzieje!
Najgorsze wydają się jednak niespełnione obietnice, które są powtarzane przy okazji każdych wyborów przez niemal każdą formację polityczną. Kilka przykładów: Budowa nowych mieszkań socjalnych i komunalnych. Tymczasem jest dokładnie odwrotnie - to oczywiście przytyk do formacji rządzącej. W sierpniu podawaliśmy informację, że w Bytomiu w tym roku oddano tylko 18 mieszkań socjalnych! Kolejny przykład gołosłownych obietnic, które znajdują się w jednym z programów, to walka z bezrobociem i 1000 nowych miejsc pracy, które już zapewniono. Nie ma polityków, którzy by nie powiedzieli, że nie będą walczyć z bezrobociem. Ale jak można podawać, że w Bytomiu powstało tyle nowych miejsc pracy, kiedy bezrobocie w ostatnim czasie nie spadło, a wręcz wrosło!
Na koniec lista najbardziej ogólnych obietnic czy jak kto woli zobowiązań, pod którą podpisze się niemal każdy polityk: wspomniana już walka z bezrobociem, budowa i remonty dróg i chodników, w końcu - poprawienie czystości i estetyki miasta. Listy życzeń – bo programami wyborczymi tego nie można nazwać - są naprawdę długie. Brakuje jednak zasadniczego, a mianowicie informacji, jak tego dokonać, w szczególności w obliczu bytomskich problemów nierozwiązywanych od lat.
Wydaje się, że walcząc o głosy wyborców z szacunku do nich samych, wypada chociaż uaktualnić dokumenty, które się im przedstawia. Nie wspominając już o tych, którzy programów w ogóle nie prezentują, a swoje kampanie wyborcze przeprowadzają, głosząc chwytliwe hasła niepozbawione demagogii. Naszej redakcji publikując ten tekst, udało się dotrzeć do czterech programów wyborczych, a zarejestrowanych komitetów mamy dziewięć! I to wszystko na niespełna miesiąc przed wyborami. Tak się w Bytomiu traktuje wyborcę.
Wszystko to skłania też do innej przykrej konkluzji, że myślenie o zarządzaniu miastem, jego rozwojem nie wyszło w Bytomiu z poziomu piaskownicy. Problemy gospodarcze i wynikające z nich w dużej mierze społeczne, narastają, a nasi lokalni politycy przedstawiają swoje kandydatury w kolejnych wyborach samorządowych, nie prezentując realnych sposobów ich rozwiązania. I tu nasz apel do wszystkich kandydatów: potraktujcie Bytomian poważnie, pokażcie, jak zamierzacie pracować na rzecz miasta, jakie plany i jakimi sposobami realizować, udowodnijcie, że wasza potencjalna wygrana będzie świadomym wyborem mieszkańców, a nie przypadkiem wynikającym z niskiej frekwencji czy poszukiwaniem mniejszego zła.
Zacznijmy rzeczową debatę! Skoro do tej pory nie doczekaliśmy się konkretów za tydzień sami zapytamy o to, jak poszczególnie ugrupowania zamierzają zapewnić miastu rozwój gospodarczy i zminimalizować problem bezrobocia. A w kolejnych numerach poruszymy kolejne istotne dla Bytomia kwestie.