W środę Henryk Bonk, Adrian Król, Łukasz Osóbka, Janusz Wójcicki i Adam Grzesik spotkali się z dziennikarzami na dworcu kolejowym. Dlaczego właśnie tam? W ten sposób postanowili zwrócić uwagę, że miasto nie rozwija się w tym kierunku, w jakim miało zmierzać po referendum w 2012 roku. Taką diagnozę stawia nie byle kto, lecz ci sami ludzie, którzy dwa lata temu przewodzili akcji pozbawienia Platformy Obywatelskiej władzy w Bytomiu. Wójcicki był inicjatorem referendum, Grzesik kierował sztabem wyborczym, natomiast Bonk i Król byli jednymi z najbardziej znanych polityków angażujących się w odwołanie poprzednich władz.
Skąd taka refleksja po dwóch latach rządzenia? Według ich relacji od dawna starali się zakomunikować Damianowi Bartyli, że miasto jest źle zarządzane, ale prezydent nie chciał ich wysłuchać. Objawami bezsilności miały być publiczne wystąpienia Danuty Skalskiej i Henryka Bonka, w których wyrazili swoje niezadowolenie z prowadzonej polityki. Kością niezgody miały być próby prywatyzacji i dzierżawy miejskich spółek, niejasna umowa przejęcia Elektrociepłowni Szombierki, której zawarcie wciąż jest przesuwane o kolejne miesiące oraz podjęcie budowy kompleksu piłkarsko-hokejowego przy ul. Olimpijskiej bez wcześniejszego przygotowania. ― Godząc się na funkcję wiceprezydenta Bytomia byłem pewien, że będzie się chciało wykorzystać moją wiedzę i doświadczenie w pracy w samorządzie. I zawodowe, i społeczne od 24 lat. Tak się nie stało ― powiedział Bonk. Jego zdaniem miasto jest zarządzane chaotycznie, a decyzje podejmowane przez zarząd są przypadkowe. Jego kompani dodają, że w tym roku wszyscy jesteśmy świadkami przedwyborczego festiwalu pełnego otwierania boisk, placów zabaw, skwerów i organizowania pikników, podczas gdy w budżecie miasta jest wielomilionowa dziura.
Na spotkaniu z dziennikarzami nie przedstawiono jednak pomysłów na to, jak skierować Bytom na właściwe tory. Liderzy komitetu zapowiedzieli jedynie, że ujawnią je w późniejszym momencie kampanii wyborczej. Na razie zapewniają, że nie będą obiecywać gruszek na wierzbie, tylko skupią się na tym, jak ustabilizować sytuację, aby miasto mogło się rozwijać przez następne lata.