Polonia Bytom
Pucharowe mecze Polonii Bytom mogły kibiców nastrajać pozytywnie. Niebiesko-czerwoni wygrali dwa mecze i zapewnili sobie start w I rundzie Pucharu Polski. Wszyscy jednak czekali, jak klub z Olimpijskiej zaprezentuje się podczas ligowej inauguracji.
Podopiecznych Jacka Trzeciaka czekało trudne wyzwanie w nowych realiach. Zaczęli trzecioligowy sezon od meczu z rezerwą Podbeskidzia Bielsko-Biała. Zespół ten przyjechał do Bytomia mając w składzie wielu graczy, którzy na co dzień są w kadrze drużyny z Ekstraklasy.
Bielszczanie już w pierwszej połowie dwa razy postraszyli Polonię. Najpierw Mirosław Kuczera popełnił błąd, po którym Wojciech Okińczyc znalazł się z nim w sytuacji sam na sam, ale bramkarz bytomian zdołał naprawić swoją nieporadność. Chwilę później Bartosz Śpiączka strzelił w słupek.
Gospodarze najlepszą sytuację stworzyli sobie w 30. minucie. Dawid Cempa miał przed sobą tylko bramkarza, ale nie zdołał strzelić w światło bramki. Z trybun słychać było jedynie jęk zawodu, a zmarnowana okazja dała wiele do myślenia trenerowi.
W przerwie Trzeciak od razu posłał do boju Michała Zielińskiego. Napastnik ten w przeszłości dawał bytomskim kibicom wiele powodów do radości. W sobotę, niczym za dawnych lat, znowu wniósł wiele pozytywnego do gry ofensywnej niebiesko-czerwonych. Na swój wielki moment musiał jednak trochę poczekać.
Worek z bramkami rozwiązał się dopiero w 69. minucie. Akcję zapoczątkował Łukasz Grube, który podał do Marcina Lachowskiego. Ten z kolei odwdzięczył się prostopadłym podaniem, po której były piłkarz Zagłębia Sosnowiec skierował futbolówkę do siatki.
Minęły cztery minuty, a fani Polonii znowu świętowali bramkę. Do głosu doszedł tym razem wspomniany Zieliński. Świetnym podaniem uruchomił go Krzysztof Michalak. Pierwszy strzał snajpera bytomian został zablokowany, ale golkiper Podbeskidzia nie miał już nic do powiedzenia wobec poprawki popularnego "Ziela".
Spadkowicz z drugiej ligi do samego końca utrzymał dwubramkowe prowadzenie. Polonia zatem rozpoczęła sezon ligowy od trzech punktów i w starciu z mocnym rywalem pokazała, że będzie liczyła się w walce o czołowe lokaty III ligi opolsko-śląskiej.
Szombierki Bytom
W innej części Bytomia drugi mecz ligowy rozegrały Szombierki. Przed tygodniem "Zieloni" bezbramkowo zremisowali na inaugurację z Pniówkiem Pawłowice Śląskie. W niedzielne południe przyszło im z kolei podejmować Polonię Łaziska Górne.
Pierwsza połowa w wykonaniu Szombierek dawała powody do optymizmu. Gospodarze zaczęli od dogodnej sytuacji Mateusza Lebka. Potem po raz pierwszy indywidualną akcją popisał się Sebastian Pączko, ale jego strzał wybronił bramkarz Polonii.
Napastnik "Zielonych" zrewanżował się w 37. minucie i znowu wzbudził zachwyt bytomskich kibiców. W efektownych sposób ograł dwóch piłkarzy rywala, a następnie zdecydował się na strzał. Piłka zatrzepotała w siatce, co dało gospodarzom prowadzenie do przerwy.
Trener Krzysztof Górecko zapewne już po cichu liczył na pierwszy komplet punktów w nowym sezonie. Problem w tym, że po zmianie stron na boisku dominowali piłkarze z Łazisk Górnych. To musiało skończyć się wyrównującym trafieniem.
Gol na 1:1 padł w 56. minucie, a to za sprawą rzutu rożnego. Doświadczony Tadeusz Tyc najwyżej wyskoczył do piłki i głową skierował ją do bramki. Można było jedynie się zastanawiać dlaczego obrońcy nie upilnowali jednego z najgroźniejszych zawodników w ekipie gości.
Kolejne minuty zbyt wielu emocji nie przyniosły, przez co Szombierki zanotowały drugi remis w sezonie. Chcąc jednak myśleć o trzech punktach należy rozegrać dwie dobre połowy, a nie tylko jedną.