Wielki Szlem, kort centralny, wielu kibiców na trybunach, a do tego transmisja w telewizjach z całego świata. Jeszcze kilka tygodni temu Paula Kania jedynie marzyła o takim momencie w swojej karierze. Wczoraj jednak marzenia tenisistki Górnika Bytom w końcu się spełniły.
Zawodniczka pochodząca z Sosnowca przebrnęła przez kwalifikacje. Losowanie I rundy turnieju głównego nie było jednak dla niej udane. Los zetknął ją z Na Li, która w światowym rankingu WTA zajmuje drugie miejsce. Nie dziwi, że wszyscy Kanię skazywali na pożarcie.
21-letnia Polka w pierwszym secie długo zadziwiała cały świat. Grała bez tremy, a w dodatku widowiskowo prezentując spory wachlarz zagrań. Efekt był taki, że w pierwszym secie prowadziła już 5:4 i dodatkowo miała własny serwis.
Niestety, w kluczowym momencie zabrakło doświadczenia i odrobiny szczęścia. Chinka najpierw wyrównała, a następnie zgarnęła kolejne dwa gemy. To z kolei sprawiło, że druga rakieta świata nie dopuściła do sensacji wygrała i pierwszego seta.
Jak to w tenisie bywa, niewykorzystana szansa źle wpłynęła na Kanię. W drugiej odsłonie zaczęła pojawiać się nerwowość, a w efekcie liczne błędy. Na Li nie zwykła marnować takich okazji, przez co gładko zwyciężyła cały mecz. Drugi set zakończył się jej zwycięstwem 6:2.
Paula niespodzianki nie sprawiła, ale pokazała się całemu światu z bardzo dobrej strony. Teraz trzeba wykorzystać swoje pięć minut, a wtedy reprezentantka Górnika Bytom zagra jeszcze na wielu turniejach wielkoszlemowych.