Za sprawą pomysłu zgłoszonego przez jednego z potencjalnych kandydatów na prezydenta miasta, płomienną dyskusję wywołała sprawa strefy płatnego parkowania w Bytomiu. Kandydat zaproponował, by strefę zlikwidować, a co za tym idzie, zaprzestać poboru opłat za zajmowane w centrum Bytomia miejsca parkingowe.
Jego zdaniem ożywi to śródmieście, sprawi, iż Bytom stanie się atrakcyjniejszy, ale przede wszystkim pomoże lokalnym przedsiębiorcom w przyciągnięciu większej liczby klientów. Jak podnosi, z racji możliwości bezpłatnego zaparkowania samochodu, dzisiaj większość bytomian woli odwiedzić GH Agora, co oczywiście odbija się negatywnie na obrotach tych mieszkańców naszego miasta, którzy swoje placówki prowadzą poza jej murami, przy głównych ulicach Bytomia. Ulicach objętych właśnie koniecznością uiszczania opłat za chwilowy nawet postój.
Niemal natychmiast na zgłoszoną propozycję wiaderkiem wody chlusnął jeden z radnych rządzącej dzisiaj Bytomiem nieformalnej koalicji BIS – WB, który za pośrednictwem portalu internetowego „bytomski.pl” zażądał od pomysłodawcy całej akcji… zwrotu 2,5 miliona złotych. Jego zdaniem właśnie taką kwotę poniosło już nasze miasto podejmując działania związane z instalacją parkomatów na potrzeby rodzonej w bólach Śląskiej Karty Usług Publicznych. Dzięki niej, już w niedalekiej, acz wciąż nieokreślonej przyszłości, zapłacić będziemy mogli nie tylko za przejazdy komunikacją miejską, ale również za parkowanie samochodu. Używana będzie także w bibliotekach, instytucjach sportu i kultury oraz urzędach miast i gmin. Szkopuł jednak w tym, iż nikt dzisiaj nie jest w stanie podać, nawet w przybliżeniu, kiedy te górnolotne założenia ciałem się staną i jak na razie ten ambitny projekt postawić można w jednym rzędzie z innymi „osiągnięciami” władz województwa jak (niekończąca się) budowa Stadionu Śląskiego czy (wciąż przesuwane) otwarcie nowej siedziby Muzeum Śląskiego. Jak się więc wydaje owe 2,5 miliona złotych do budżetu zwrócić więc powinni nie inicjatorzy akcji bezpłatnego parkowania ale ci, którzy pieniądze te wydali na coś o czym wiadomo tylko, że może kiedyś, gdzieś powstanie. Co ciekawe, radnego wsparli natychmiast tajemniczy bytomianie, przeprowadzając wnikliwe śledztwo, z którego wynikami zapoznano nas w specjalnie wydrukowanych ulotkach, których autorzy zapewne przez skromność pozostali anonimowi. Jak wynika z ustaleń śledczych, akcja zniesienia opłat prowadzona jest wyłącznie w interesie obcych – przy czym nie chodzi w tym przypadku o masonów czy innych cyklistów. Owi „obcy” to mieszkańcy miast ościennych – Piekar, Tarnowskich Gór, Radzionkowa, którzy złośliwie uparli się aby swoje samochody parkować wyłącznie na ulicach Bytomia, blokując tym samym mieszkańcom naszego miasta możliwość pozostawienia pojazdu w ścisłym centrum. To z winy przyjezdnych miasto się korkuje, a bytomianom brakuje miejsc do parkowania. „Pewnie, niech każdy mieszkaniec Chorzowa czy Piekary parkuje swoje auto do woli, a Ty człowieku lepiej szukaj miejsca na swoje auto w bytomskich bramach czy podwórkach!!” - konkludował zaprzyjaźniony z radnym jeden z profili na facebooku.
Niezależnie jednak od absurdalnego sporu toczonego pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami bezpłatnego parkowania uznać trzeba, iż rozwiązanie wprowadzone w Bytomiu przez wówczas rządzącą miastem Platformę Obywatelską budziło kontrowersje od samego początku. Urządzenia nie wydające reszty, włączenie do strefy płatnego parkowania terenów, które włączone być nie powinny, umowa, na mocy której lwią część zysku pobiera podmiot zewnętrzny to tylko część zarzutów stawianych SPP w przeciągu ostatnich lat. Przypomnę, iż bodaj jedynym niekontrowersyjnym przedsięwzięciem związanym z poborem opłat było zatrudnienie do ich zbierania bezrobotnych bytomian, którzy dzięki temu nie tylko stali się znowu aktywni zawodowo, ale przyczyniali się także do wzrostu bezpieczeństwa w rejonach, w których pracowali. Być może warto byłoby, zamiast z pustego w próżne przelewać miliony złotych na nieistniejącą ŚKUP powrócić do tego pomysłu. W mieście, w którym bezrobocie jest jednym z najwyższych w regionie, każde nowe miejsce pracy jest na wagę złota. Można byłoby przy tej okazji skorzystać także z pomysłu, jaki z powodzeniem zastosowano właśnie w bytomskiej Agorze. Tam bezpłatny parking przysługuje temu, kto w punkcie obsługi klienta okaże dowód zakupu dokonanego w jednym ze sklepów znajdujących się w galerii. Być może warto byłoby pomyśleć nad wprowadzeniem podobnego rozwiązania w centrum, i tu upoważnić parkingowych do niepobierania opłat od osób, które w granicach strefy pojawiły się w celu dokonania zakupów, a fakt pozostawienia swoich pieniędzy w kasie bytomskich przedsiębiorców udokumentują stosownym paragonem.
W ten sposób udałoby się połączyć wodę z ogniem nie wytwarzając przy tym gęstego, aczkolwiek całkowicie zbędnego przedwyborczego dymu.
Maciej Bartków – autor książek o wojennych i powojennych tajemnicach Górnego Śląska, przewodniczący PiS w Bytomiu.