Zdaniem Tomasza Chojnackiego z ProjektBytom.pl miasto nie powinno pobierać opłat od kierowców zostawiających swoje samochody w Śródmieściu, a to dlatego, że mieszkańcy odprowadzają wiele podatków i nie powinni być obarczani kolejnym w postaci płatnych parkingów. Tymczasem władze wciąż rozszerzają zasięg strefy. Na ostatniej sesji Rada Miejska zadecydowała o włączeniu w jej granice placu Kruczkowskiego, bo kierowcy do przesady wykorzystywali fakt, iż plac przy Supersamie był miejscem wolnym od opłat. Samochody zostawiano na wiele godzin na każdym wolnym skrawku, przez co pieszym ciężko było się przecisnąć, a klienci domu handlowego i Bytomskiej Spółdzielni Mieszkaniowej nie mieli się gdzie zatrzymać, aby zrobić zakupy i załatwić swoje sprawy. Postanowiono więc rozszerzyć strefę, żeby wymusić rotację samochodów.
Stowarzyszenie ProjektBytom.pl nie wierzy w słuszne intencje władz miasta i oskarża je o łupienie mieszkańców. - Uważam że pieniądze, które pozyskiwane są ze Strefy Płatnego Parkowania wykorzystywane są w sposób nieadekwatny - powiedział Chojnacki. - Nie są przeznaczane na budowanie parkingów, tylko wpadają do wielkiego wora i są przejadane przez miasto. Poza tym należy zwrócić uwagę na to, że SPP jest obsługiwana przez prywatną firmę i część dochodów trafia do kasy prywatnej firmy - argumentuje lider ProjektBytom.pl. W opinii stowarzyszenia pobieranie opłat szkodzi lokalnym przedsiębiorcom, ponieważ stawia ich na przegranej pozycji w konkurencji z centrami handlowymi, które oferują klientom darmowe parkingi. Dlatego organizacja rozpoczęła akcję "Oddajmy parkingi mieszkańcom", w ramach której zamierza zebrać 13 tys. podpisów pod obywatelskim projektem uchwały w sprawie zniesienia SPP.
- Szkoda, że pomysłodawcy uchwały podpierając się dobrem przedsiebiorców zapominają, że to właśnie uspokojenie ruchu, ograniczanie parkowania i tworzenie stref pieszych poprawia obroty sklepikarzy. A moze nie zdaja sobie sprawy z zalezności jakie zachodzą miedzy sposobem poruszania sie a handlem detalicznym? - napisał na Facebooku Bartosz Uryga, dawny prezes Stowarzyszenia Górnośląskich Kolei Wąskotorowych. Trudno nie zgodzić się z tą opinią, mając na uwadze przykład Supersamu, czy katowickiego Centrum Handlowego Belg, które w zeszłym roku wprowadziło opłaty na swoim parkingu, bo samochody pracowników z pobliskich biurowców uniemożliwiały klientom przyjazd na zakupy i tym samym spadały dochody sklepu.
W sieci wywiązała się ogromna dyskusja na temat inicjatywy stowarzyszenia. Pomysł spotkał się z dużą aprobatą, ale jednocześnie, niewiele mniejszym sprzeciwem. Zwolennicy przytaczają przykład Gliwic, gdzie nie ma strefy płatnego parkowania, ale zdają się nie wiedzieć, że od 2008 roku planuje się ją powołać. Od tego roku miała wreszcie zacząć obowiązywać, ale wojewoda doszukał się błędów prawnych w uchwale i ją uchylił. Ponadto władze Gliwic planują najpóźniej w 2016 roku ograniczyć ruch samochodów i zakazać postoju w rejonie tamtejszej starówki.
Radny Jakub Snochowski uważa, że zniesienie SPP skomplikuje realizację projektu Śląskiej Karty Usług Publicznych, w którą wraz z innymi gminami zaangażował się Bytom. W ramach tego przedsięwzięcia pod koniec tego roku zacznie działąć elektroniczny system umożliwiający mieszkańcom załatwianie wielu spraw za pomocą jednej plastikowej karty, w tym m.in. kupno biletów na komunikację miejską, czy właśnie uiszczanie opłat parkingowych. W tym celu w śląskich i zagłębiowskich miastach staną nowe parkomaty, a strefy przestaną obsługiwać prywatni operatorzy.
Mimo wszystko Tomasz Chojnacki i jego stowarzyszenie ProjektBytom.pl chcą dać mieszkańcom możliwość wyrażenia opinii, czy chcą istnienia SPP, czy nie. Jeśli rzeczywiście 13 tysięcy bytomian, a więc aż 10% populacji miasta, złoży swoje podpisy pod obywatelskim projektem uchwały, to władze będą musiały rozważyć wolę mieszkańców.