Doradcy prezydenta

Damian Bartyla zatrudnił dwóch, pracujących na etacie, doradców. W związku z tym, że przyjmowanie do pracy osoby na takie stanowisko nie wymaga przeprowadzenia konkursu, część radnych o istnieniu takich funkcji nie miała pojęcia.

Bytomski5 doradcy

Doradcy pracują jednak i pobierają wynagrodzenie za swój etat, ale obowiązku spędzania w Urzędzie codziennie ośmiu godzin już nie mają Zgodnie z przepisami prezydent Bytomia, miasta liczącego 160 tysięcy mieszkańców, ma prawo zatrudnić maksymalnie 7 doradców lub asystentów bez przeprowadzania procedury konkursowej. Nasz prezydent zatrudnił tylko dwóch. Zgodnie z procedurami, są oni zatrudnieni na okres kadencji Damiana Bartyli.

Podczas poprzedniej prezydentury sytuacja wyglądała nieco inaczej. Piotr Koj powołał doradców społecznych, którzy służąc w określonych radach doradzali mu w różnorodnych dziedzinach. I choć funkcjonowanie niektórych z nich budziło wątpliwości, doradcy wynagrodzenia za swoją „służbę” nie pobierali.

W tym wypadku jest inaczej. Choć wielu o istnieniu funkcji doradców prezydenta Bartyli nie miała pojęcia, stanowiska te… naprawdę istnieją. Pełnią je: prezes zarządu Centrum Szkoleniowo-Projektowego Sp. z o.o., Janusz Wiatr, który ma zajmować się tematyką funduszy europejskich oraz solista Opery Śląskiej, Juliusz Ursyn-Niemcewicz, który ma za zadanie wsparcie prezydenta w dziedzinie kultury.

Zgodnie z informacjami, które opublikowało „Życie Bytomskie” Juliusz Ursyn-Niemcewicz, zatrudniony jest na podstawie umowy o pracę na stanowisku doradcy, za które zgodnie z rozporządzeniem może pobierać wynagrodzenie w wysokości od 2 tys. do 3,9 tys. zł brutto. Jak poinformowało red. Marcina Hałasia Biuro Prasowe, doradcy nie mają jednak obowiązku spędzania w Urzędzie 8 godzin dziennie, ponieważ... „pracodawca w porozumieniu z doradcami ustalił czas niezbędny do wykonania powierzonych zadań”. Obecność doradców w Urzędzie mają potwierdzać z kolei ich codzienne podpisy na liście obecności w sekretariacie Prezydenta Miasta. Oznacza to więc, że praca doradców prezydenta Bartyli ma charakter zadaniowy i co z tego wynika, jest trudna do zweryfikowania. Ich czas pracy jest nienormowany, choć pensja już tak. Pytanie tylko: czy właśnie takie stanowiska są najbardziej potrzebne w Bytomiu, mieście które od lat boryka się z ogromnym problemem bezrobocia.

Subskrybuj bytomski.pl

google news icon