Po spodziewanym otrzymaniu odmowy od prezydenta Bartyli zarząd województwa będzie mógł rozłożyć bezradnie ręce i przestawić sejmikowi projekt uchwały w sprawie likwidacji placówki. Marszałek ma nóż na gardle – rozliczenie finansowanego w znacznej części ze środków unijnych projektu nowego Muzeum Śląskiego w Katowicach wymaga stworzenia kilkudziesięciu etatów. Województwa na to nie stać, wymyślono zatem wybieg – zwolnieni z likwidowanej placówki w Bytomiu przyjęci zostaną do katowickiego muzeum i na papierze wszystko będzie się zgadzać.
Kiedy w roku 2011 zaproponowałem łączenie (procedura łączenia przewidziana ustawą jest inna niż procedura likwidacji) obu instytucji, podkreślałem, że w przyszłości może pojawić się niebezpieczeństwo likwidacji Muzeum Górnośląskiego pod presją trudnej sytuacji budżetowej województwa. Argumentowałem, że lepiej uprzedzić to zagrożenie, tworząc jedno muzeum z oddziałami w Bytomiu i Katowicach i wypracowując wspólną ofertę programową. Szanse na spokojne, przygotowane organizacyjnie i merytorycznie połączenie przekreśliła deklaracja ówczesnego marszałka Adama Matusiewicza. W ferworze kampanii przed przedterminowymi wyborami władz Bytomia zapewnił on, że łączenia nie będzie, uspokajając słowami: „Stać nas na utrzymanie dwóch muzeów”. Okazuje się jednak, że optymizm ten był całkowicie nieuzasadniony.
Zrywając w imieniu Ruchu Autonomii Śląska koalicję z tak niefrasobliwą Platformą Obywatelską, w zaprezentowanym raporcie ze swoich działań zawarłem rekomendacje dotyczące również bytomskiego muzeum. Wskazałem konieczność przygotowania oferty, która stanowić będzie wobec Muzeum Śląskiego w Katowicach nie konkurencję, lecz uzupełnienie. Zaproponowałem, by , tak jak w Katowicach nacisk położony zostanie na historię regionu od rewolucji przemysłowej, tak w Bytomiu warto skupić się na dziejach Górnego Śląska przed industrializacją. Pozwoliłoby to wykorzystać bogate zbiory przyrodnicze i archeologiczne. Niestety, zainteresowanie losami Muzeum Górnośląskiego ze strony wcześniejszych obrońców samodzielności placówki, choćby posłów PiS, skończyło się tak nagle, jak się zaczęło. Partnerów do dyskusji zabrakło.
Zła prognoza z roku 2011 sprawdziła się szybciej niż się spodziewałem. Likwidacja dokonana zostanie zapewne pospiesznie. W Bytomiu pozostanie oczywiście część zbiorów. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że ani władze lokalne, ani wojewódzkie nie zaprzątają sobie specjalnie głowy rolą kultury i dziedzictwa kulturowego w życiu miasta i regionu. Zlekceważono pomysł lokalizacji Centrum Nauki w elektrociepłowni „Szombierki”, nie podjęto uczciwej dyskusji nad przyszłością Muzeum Górnośląskiego. Marszałek Sekuła powiedział kiedyś ponoć, że kulturę trzeba mieć w domu. Jeżeli nic się nie zmieni, tylko tyle pozostanie bytomianom.
Autor - Jerzy Zdzisław Gorzelik – polski działacz samorządowy związany z Górnym Śląskiem, historyk sztuki i wykładowca akademicki. Przewodniczący Ruchu Autonomii Śląska.