Po odwołaniu prezydenta Piotra Koja w 2012 roku mieszkańcy wybrali na to stanowisko Damiana Bartylę. Wtedy wraz z Bytomską Inicjatywą Społeczną (BIS) Bartyla prezydenturę wygrał w cuglach, a przystępując do kampanii wyborczej, podkreślał, że gospodarka jest najważniejsza. I wyraźnie widać, że w kancelarii prezydenta kładzie się nacisk na ten punkt programu. Prezydentowi udało się stworzyć strefę gospodarczą w Bytomiu (Bytomska Strefa Aktywności Gospodarczej - BSAG), a na przyłączenie do katowickie strefy ekonomicznej pozyskano już środki. Są pierwsi inwestorzy, a na kolejne inwestycje są przygotowywane przetargi. Ma też powstać inkubator przedsiębiorczości, chociaż czas na kiedy to zapowiadano, dawno już minął. A bezrobocie rośnie. W tym okresie z 19,4% do 20,7%.
Inwestycja
Ostatnia większa inwestycja, która pozwoliła na stworzenie nowych miejsc pracy w Bytomiu, to budowa centrum handlowego Agory Bytom. Zatrudnienie znajdują tu sprzedawcy, sprzątaczki, monterzy i menażerowie oraz przedstawiciele wielu innych zawodów. Oczywiście nie wszyscy są mieszkańcami Bytomia. Sprawdziliśmy, jak wygląda to w liczbach. Hanna Petters Kaczmarska z Agory Bytom podaje, że to wielkie centrum handlowe generuje około 1500 miejsc pracy. Są to oczywiście dane szacunkowe, jednak niemal pewni możemy być, że Agora tworzy ponad 1000 nowych miejsc pracy. Centrum zostało oddane do użytku w listopadzie 2010 r. W tym czasie w Bytomiu bezrobocie kształtowało się na poziomie 16,5%. Co ciekawe w następnym miesiącu zwiększyło się do 17,4%. W całym 2010 r. w Bytomiu stopa bezrobocia oscylowała w okolicy 17%. Widać wyraźnie, że nawet tak wielka inwestycja nie miała najmniejszego wpływu na zatrudnienie w naszym mieście. Co więc ma? Co generuje miejsca pracy?
Wykresy i liczby
Na koniec 2013 r. bezrobocie w Bytomiu wyniosło 20,7%. W porównaniu z rokiem 2008, kiedy bez pracy było około 12%, to niepokojący poziom. Taki stan to z pewnością pochodna pozamykanych kopalń w mieście. Wynika to z transformacji, jaką miasto przeszło na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia, kiedy to upadły kopalnie i inne zakłady przemysłu ciężkiego. Niestety w ich miejsce nie powstały nowe firmy w sektorze usług i nowoczesnych technologii. Ten "grzech pierworodny" z początków transformacji skutkuje do dzisiaj – mówi nam politolog z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, dr Tomasz Słupik. Jednak w 2008 r., kiedy bezrobocie było względnie niskie jak na bytomskie warunki, ci ludzie gdzieś pracowali i nie był to przemysł ciężki. To głównie małe i średnie przedsiębiorstwa zatrudniały w tym okresie. Ludzie mimo trudności i dzięki swojej przedsiębiorczości znajdowali zatrudnienie. To skala zwolnień w tych firmach doprowadziła do tak wysokiego bezrobocia, z którym mamy dzisiaj do czynienia. To Bytom nie sprostał wyzwaniu modernizacji i nie potrafił wypracować własnej formuły funkcjonowania w epoce postindustrialnej - dodaje dr Tomasz Słupik.
Analizując dane przedstawione na wykresach wyraźnie widać, że bytomskie bezrobocie mocno odstaje od reszty ościennych miast, a trend jest z godny z krajowym. Gdy w kraju spada lub rośnie, to u nas dzieje się podobnie. Żadne inwestycje, programy dla bezrobotnych nie są w stanie tego zmienić. Co najwyżej załagodzić.
Zameldowanych w Bytomiu nie ma już nawet 160 tyś. mieszkańców. Ubywa nas i ubywa miejsc pracy. Wygląda to trochę tak, jakby ci co mogli z miasta już wyjechali, a pozostali nie mogli się odnaleźć. Bo jak wytłumaczyć fakt, że kilka kilometrów dalej w Katowicach, gdzie od lat odnotowuje się naturalne bezrobocie, bytomianie nie mogą znaleźć zatrudnienia? Słaba mobilność bytomian może być jedną z przyczyn utrzymywania się wysokiego poziomu bezrobocia i, jak zaznacza Tomasz Słupik, nie jest to specyfika tylko bytomian. To problem wielu miast w Polsce i całego polskiego społeczeństwa. Szukając pracy, warto więc przejechać nawet kilkadziesiąt kilometrów, bo może się okazać, że właśnie tam ją znajdziemy.
Bezrobocie w Bytomiu i miastach ościennych
{gallery}galerie-news/bez2014{/gallery}
