Kopalnia zakończyła wydobycie w 2004 roku. Przez pięć lat jej zabudowania znikały na oczach mieszkańców dzielnicy. Wreszcie w 2009 roku teren zakładu został przejęty przez gminę. Niestety do tego czasu zdążono rozebrać większość obiektów, w tym wieże wyciągowe i okazałą sortownie, które były symbolem tego miejsca. Podobnie jak w przypadku kopalni Szombierki, urzędnicy za późno wpisali zabudowania rozbarskiego zakładu do rejestru zabytków. Udało się zachować tylko kilka budynków, które są jedynie cieniem dawnej Heinitzgrube.
Mimo to magistrat podjął się wyzwania rewitalizacji. Ze względu na zaślepienie szybów i rozbiórkę większości obiektów nie było mowy o stworzeniu kopalni turystycznej jak w Zabrzu, czy Tarnowskich Górach, więc zdecydowano się nadać temu miejscu nową funkcję. Motywem przewodnim uczyniono taniec, będący cechą wyróżniającą Bytom na tle innych miast. To tu - w jedynym miejscu w Europie - artyści ruchu mogą się szkolić na wszystkich szczeblach edukacji, od szkoły podstawowej po wyższą. Postanowiono przenieść do cechowni Śląski Teatr Tańca, a w sąsiednim budynku administracyjnym otworzyć bursę dla studentów Wydziału Teatru Tańca Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej.
Na realizację tych inwestycji miasto pozyskało przeszło 10 mln zł dotacji unijnej. Dziś już prace dobiegają końca, ale efekty budzą mieszane uczucia. Cechownia mająca być siedzibą teatru zdaniem Marka Wojcika z Towarzystwa im. Ignatza Hakuby została... zdewastowana. Wojcik krytykuje zgodę Wojewódzkiej Konserwator Zabytków na wymianę wszystkich okien zewnętrznych, przebudowę dachu, stropów, ścianek i klatki schodowej, wykucie drzwi w elewacji i montaż szpecących maszyn klimatyzacji na dachu. - Po tym remoncie cechownia utraciła większość „substancji historycznej” i tych wartości, dla których została wpisana do rejestru zabytków. Nie uszanowano nawet tradycyjnego zielonego koloru okien - kiedyś pięknie dopełniającego czerwony kolor cegieł. Te nowe elementy prosto z supermarketu nie są zabytkiem. To, co przetrwało ponad 90 lat ciężkiej górniczej pracy, nie przetrwało jednego „konserwatorskiego” pozwolenia - wyjaśnia prezes Towarzystwa.
Niesmak budzi również otoczenie. Do wyremontowanej cechowni przylega stare zniszczone ogrodzenie betonowe, które niczego już nie chroni, ale mimo to gmina nie ma zamiaru go rozbierać. Wzdłuż budynku biegnie ul. Dojazd, niechlujnie załatana, chociaż przy jej ostatniej naprawie odkryto świetnie zachowany bruk z granitu. W efekcie miejsce pretendujące do miana reprezentacyjnego niestety odpycha.
Choć zabudowań po dawnej kopalni zostało już niewiele, to miasto stara się o wyburzenie budynku kotłowni. W tym celu magistrat wnioskował do Generalnego Konserwatora Zabytków o wykreślenie obiektu z rejestru, na co nie udzielono zgody. Urzędnicy tłumaczą, że gmach jest w złym stanie technicznym, a gmina nie ma środków na jego utrzymanie. W grudniu 2013 roku Wojewódzka Konserwator Zabytków skontrolowała budynek i poprosiła o opinię Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego. W tej chwili Urząd Miejski czeka na dalsze decyzje. W międzyczasie trwają przygotowania do rozbiórki przyległego komina. Ściągnięto z niego anteny telekomunikacyjne, natomiast magistrat szuka pieniędzy na przeprowadzenie prac budowlanych. Gdy do tego dojdzie, zostanie wybrana firma, która przygotuje projekt i fizycznie wyburzy komin.
Lepsza przyszłość czeka stację trafo, która jednak nie jest objęta ochroną konserwatorską. Jej przebudowa będzie stanowić drugi etap rewitalizacji kopalni. Ratusz planuje przenieść do niej Centrum Sztuki Współczesnej "Kronika" i Biuro Organizacji Pozarządowych z Rynku oraz utworzyć Ośrodek Rozwoju Aktywności. Spośród obiektów zabytkowych może przetrwać jeszcze budynek warsztatów szkoleniowych. Jego renowacja ma być objęta trzecim etapem rewitalizacji kopalni. Magistrat nie ma jeszcze pomysłu na nową funkcję dla niego.