Drewniany kościółek na Bobrku został wybudowany w 1932 roku, w ciągu zaledwie kilku miesięcy. Było to możliwe dzięki konstrukcji z prefabrykatów firmy Christoph und Unmack, tej samej, która trzy lata wcześniej wzniosła dom Alberta Einsteina. Parcelę pod kościół przekazała Huta "Julia". Zakład ufundował również część wyposażenia, natomiast Zakłady Diakonackie "Ostoja Pokoju" ofiarowały ołtarz i duży krzyż, a parafie w Bytomiu, Zabrzu, Gliwicach i Wrocławiu podarowały ambonę, chrzcielnicę, żyrandole i naczynia komunijne.
Dziś w Bytomiu mieszka już niewielu luteran, którzy spotykają się w kościele w Miechowicach. Filia na Bobrku od dawna nie jest już wykorzystywana. Trzy lata temu Henryk Mercik, konserwator zabytków z Chorzowa i radny sejmiku wojewódzkiego, rozpoczął starania o jej ratunek. Kościółek bowiem popada w coraz większą ruinę. Udało się porozumieć z ówczesnym dyrektorem Górnośląskiego Parku Etnograficznego, Bogdanem Kuboszkiem, w kwestii przeniesienia go do skansenu. Nie wyraziła na to zgody Rada Muzeum, gdyż prefabrykowany kościół nie wpisuje się do koncepcji obecnej ekspozycji skupiającej zabudowę wiejską.
Mimo to Muzeum "Górnośląski Park Etnograficzny" i jego obecny dyrektor – Andrzej Sośnierz szukają możliwości uratowania kościółka. Przygotowano projekt rozbiórki i transportu, który bezpłatnie udostępniono miechowickiej parafii na potrzeby uzyskania stosownych zgód, zawarto porozumienie z Wojewódzkim Parkiem Kultury i Wypoczynku w sprawie zmagazynowania obiektu oraz uzyskano dotację z Urzędu Marszałkowskiego na ten cel. Jednak parafii nie udało się zdobyć pozwoleń przed końcem 2013 roku, w wyniku czego 160 tys. zł dotacji nie mogło być wykorzystane. Dopiero w tym miesiącu Wojewódzka Konserwator Zabytków, Magdalena Lachowska, zatwierdziła projekt. Muzeum ponownie będzie się starać o środki na przeniesienie kościółka.
Kwestia jego rekonstrukcji jest jeszcze otwarta. Chorzowski skansen prawdopodobnie zostanie powiększony o dodatkowy teren, na którym rozważane jest utworzenie ekspozycji poświęconej drewnianej architekturze miejskiej, głównie prefabrykowanej. W tym miejscu kościółek mógłby zostać zrekonstruowany, a co więcej, wciąż mógłby pełnić swoją funkcję sakralną. Na katowickim Tysiącleciu mieszka wielu luteran, dla których skansen byłby najbliższym miejscem do modlitwy.
Czy jest szansa, aby ten zabytek wrócił do Bytomia? Władze miejskie wyrażają taką chęć, lecz jednocześnie rozkładają ręce, tłumacząc że gmina nie jest jego właścicielem i nie ma środków na odbudowę oraz późniejsze utrzymanie. Ponadto nie ma pomysłu na jego wykorzystanie.
Niestety czas działa na niekorzyść kościółka. Budynek jest zdewastowany, a niedawno część dachu zapadła się do środka. Jeśli w końcu dotrze do nas zima, mogą to być jego ostatnie miesiące. Ważne więc jest, aby jak najszybciej go zabezpieczyć.