Fundacja „Dom Nadziei” w Bytomiu funkcjonuje od wielu lat. Jej głównym zadaniem jest rozwiązywanie problemu uzależnień. Dotychczas razem z ośrodkiem leczenia uzależnień działała w Bobrku i nikomu jej siedziba nie przeszkadzała. Z uwagi na kiepski standard ośrodka i konieczność zbudowania nowego, podjęto decyzję o przeniesieniu jego siedziby do Stolarzowic. I tu pojawia się problem, a konkretniej: protest. Mieszkańcy dzielnicy nie chcą, by ośrodek znajdował się właśnie tam.
Tradycyjnie już, by rozpowszechnić ideę protestu bytomianie stworzyli odpowiednią stronę na Facebooku. „Protest mieszkańców Stolarzowic i Górników przeciwko budowie ośrodka dla osób uzależnionych od narkotyków i alkoholu”, ma służyć skupieniu bytomian wokół pomysłu powstrzymania budowy. Fanpage polubiony przez 186 osób regularnie publikuje informacje na temat potencjalnych zagrożeń dla mieszkańców Stolarzowic, które niesie za sobą inwestycja.
„Nasza okolica postrzegana jest jako spokojna dzielnica Bytomia. Niestety jeżeli będziemy bierni i pozwolimy na budowę ośrodka dla osób uzależnionych od alkoholu i narkotyków (przypomnijmy, że według statutu może tu powstać noclegownia, bądź ośrodek dla osób z zaburzeniami psychicznymi) ta sytuacja się zmieni...na gorsze! Już nie będziemy mogli czuć się bezpiecznie we własnych domach, ponieważ wzrośnie przestępczość i kradzieże...”. To jeden z wielu i równocześnie główny argument, którym posługują się protestujący. Niestety w żaden sposób nie jest on potwierdzony faktami. W rozmowie z Rzecznikiem Komendy Miejskiej Policji w Bytomiu usłyszeliśmy, że ośrodek tak długo funkcjonuje w mieście, że nie da się wykazać żadnych prawidłowości odnośnie jego wpływu na wzrost przestępczości w dzielnicy, nie można także mówić o szczególnych, dodatkowych interwencjach z tytułu jego funkcjonowania. Trudno więc posługiwać się tym argumentem jako sprawdzonym i rzetelnym.
Protestujący nie widzą jednak probelmu i „ostrzegają” mieszkańców dalej. Metod jest wiele – zdjęcia z pięknymi widokami opatrzone komentarzem, że dotychczas spokojna dzielnica już wkrótce zamieni się w skupisko przestępstw, posty na temat możliwości zarażenia wirusem HIV, informacje dotyczące włamań w okolicy, a nawet wyrażone w postach i komentarzach (przez osobę zarządzającą fanpage'm) obawy czy mieszkańcy i osoby uzależnione będą korzystały ze wspólnej opieki zdrowotnej (i czy aby jest to bezpieczne dla osób „zdrowych”). „Społeczna inicjatywa” odwołuje się nawet do... spadającej (z uwagi na budowę ośrodka rzecz jasna) wartości budynków. Akcja dawno wykroczyła jednak poza świat wirtualny. Anonimowi wciąż inicjatorzy rozkleili plakaty, rozpoczynając tym samym „działania informacyjne” wśród mieszkańców, a także zbierali podpisy przeciwko budowie ośrodka. Aktywność bytomian i zaangażowanie oczywiście godne są podziwu, sam cel budzi jednak sporo wątpliwości. Trudno także zaprzeczyć temu, że przebieg akcji jest nieco kontrowersyjny, a stanowiska protestujących i fundacji w poszczególnych kwestiach są krańcowo różne. Fanpage regularnie publikował „fakty” na temat budowy ośrodka, zarzucając fundacji różne nieprawidłowości – od niedopełnienia formalności i zatajania charakteru instytucji, która ma powstać na spornej działce, przez potajemne spotkania na terenie parafii, tajemnicze przelewy dla fundacji na duże sumy, na nocnej akcji zrywania plakatów powieszonych wcześniej przez protestujących, skończywszy.
Na żadne z zarzutów inicjatorzy nie przedstawiają jednak dowodów, a jedynie publikują informacje jako „fakty do sprawdzenia”, z którymi zresztą nie zgadza się fundacja. Poprosiliśmy „Dom Nadziei” o to, by odniósł się do listy zarzutów, które wysnuwają protestujący w kierunku fundacji. Na nasze pytania odpowiedział Dyrektor Katolickiego Ośrodka „Dom Nadziei”, ks. Bogdan Peć. Zwróciliśmy się także z prośbą o komentarz do protestujących, ale dotychczas nie otrzymaliśmy odpowiedzi na pytania.
Protestujący: Podczas pracy na studium uwarunkowań do miejscowego planu wpisano jako zagospodarowanie tej działki budowę domu starości. Działka była jeszcze wtedy własnością Skarbu Państwa. Mieszkańców Stolarzowic zapewniano wtedy podczas konsultacji społecznych że będzie można postawić tam tylko dom starości.
Ks. Bogdan Peć: To nieprawdziwe fakty. 26.11.2008 roku Rada Miejska w Bytomiu podjęła uchwałę nr XXXIX/511/08 o przystąpieniu do sporządzania miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla Stolarzowic. Parafia św. Barbary w Bytomiu została właścicielem nieruchomości w Bytomiu Stolarzowicach na podstawie decyzji wojewody katowickiego z dnia 22.12.1998 roku. Wtedy, gdy podjęto decyzję o przystąpieniu do sporządzenia planu zagospodarowania, działka była własnością parafii św. Barbary, a nie Skarbu Państwa, jak twierdzą osoby protestujące. Plan zagospodarowania przestrzennego nie został uchwalony, stąd zostały wydane warunki zabudowy. Propozycja planu zagospodarowania dla działki będącej wówczas własnością parafii św. Barbary przewidywały przeznaczenie jej pod zbiorową działalność usługowo-opiekuńczą, a właśnie taką działalnością zajmuje się Fundacja „Dom Nadziei”.
P: Podczas zamieszania ze zmianą władz w okresie „bytomskiego bezkrólewia prezydenckiego”, gdy odwołano prezydenta Piotra Koja, w referendum złożono szybko wniosek o warunki zabudowy dla działki, zamieszczając w nich m.in. prośbę o wyrażenie zgody na budowę ośrodka dla dzieci i młodzieży. Nigdzie nie wskazano w dokumentach, że to ośrodek leczenia narkomanów.
Ks. B. P.: Wniosek o warunki zabudowy fundacja złożyła do Urzędu Miejskiego 19.07.2012 roku. Warunki zabudowy zostały wydane 05.11.2012 – czyli 4 miesiące trwał proces wydawania tego dokumentu – i nie jest to chyba tempo ekspresowe, jak można zrozumieć kontekst wypowiedzi osób protestujących. Fundacja chce wybudować nową siedzibę obecnego ośrodka, więc jako tytuł inwestycji wpisano: budowa budynku Katolickiego Ośrodka „Dom Nadziei” dla dzieci i młodzieży. Taką nazwą się posługujemy na co dzień, nie używamy w nazwie ośrodka zwrotu „leczenie narkomanów”, więc nie użyliśmy takiego stwierdzenia we wniosku o wydanie warunków zabudowy.
P: Zaraz po otrzymaniu przez Kościół działki na konto fundacji wpływa kwota prawie 1 000 000 zł. Nigdy wcześniej fundacja nie otrzymała takich środków z nieznanych źródeł.
Ks. B.P.: Fundacja nigdy nie otrzymała wpłaty na konto w wysokości 1 000 000 zł – jest to informacja fałszywa. Można to bardzo prosto sprawdzić przeglądając nasze sprawozdania finansowe, które publikujemy na stronie Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej – Departament Pożytku Publicznego (http://www.pozytek.gov.pl/Strona,glowna,1.html) oraz na stronie fundacji (http://www.domnadziei.pl/fundacja/sprawozdania.html).
P: W 2012 roku fundacja otrzymała od władz Bytomia propozycję działki, nawet darmowej, trzeba był tylko zainwestować w jej rewitalizacje około 50 000 zł.
Ks. B.P.: Urząd Miejski w Bytomiu zaproponował Fundacji „Dom Nadziei” działkę w Bytomiu-Bobrku, w ramach dzierżawy wieczystej. Działka miała być przekazana fundacji za około 30 tyś zł + roczne koszty dzierżawy w kwocie kilku tysięcy złotych. W trakcie badań geotechnicznych gruntów okazało się jednak, że podłoże jest niebudowlane. Wymagało to z naszej strony przygotowania podłoża na głębokości od 2 do 4 m. Koszty takiej inwestycji to około 1 000 000 zł. Z tego powodu fundacja zrezygnowała z tej działki.
P: We wrześniu 2012 roku potajemnie zorganizowano spotkanie u proboszcza Parafi Chrystusa Króla w Stolarzowicach, na którym to fundacja przedstawiła chęć budowy ośrodka w Stolarzowicach. Na spotkanie zaproszono grono 8 osób z Stolarzowic. Osoby te zaproponowały, aby przeprowadzić dialog z mieszkańcami i zorganizowano spotkanie.
Ks. B.P.: Fundacja „Dom Nadziei” wyszła z propozycją do księdza dziekana parafii Chrystusa Króla w Bytomiu-Stolarowicach o spotkanie z mieszkańcami celem przedstawienia naszych planów związanych z powstaniem Katolickiego Ośrodka „Dom Nadziei”. W spotkaniu uczestniczyło kilkunastu mieszkańców, głównie z rady parafialnej oraz Towarzystwa Rozwoju Stolarzowic i Górnik. Spotkanie nie miało charakteru tajnego – zostało zorganizowane w dniu 6.09.2012 na terenie domu katechetycznego. Na spotkanie przyszły osoby, które chciały przyjść.
P: 18 Października 2012 rozmawiałem telefonicznie z Ekonomen Kurii Biskupiej w Gliwicach ks. Kojem. Zapewnił mnie telefonicznie, że jeśli nastąpi protest mieszkańców i najbliższych sąsiadów planowanej inwestycji, nie wyrazi on zgody na sprzedaż działki fundacji.
Ks. B.P.: Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że do takiego zapewnienia nie doszło.
P: Dwóch przedsiębiorców z Bytomia spotkało się osobiście z Ekonomem Kurii i zaproponowali fundacji swoje działki w miejscach mniej kontrowersyjnych. Podczas tego spotkania Kuria znowu potwierdziła, że nie sprzeda działki bo są protesty mieszkańców.
Ks. B. P.: Wspomnieni przedsiębiorcy nie zaproponowali do tej pory władzom fundacji żadnej innej działki. W rozmowach, które były prowadzone w Kurii Diecezjalnej w Gliwicach nie uczestniczyli przedstawiciele fundacji, stąd nie możemy odnieść się do tych argumentów.
P: Niestety działka znajduje się na drugiej stronie ulicy, więc nie byliśmy stroną w sprawie i nie przysługiwało na prawo do interwencji (zgodnie z przepisami prawa budowlanego).
Organizujemy spotkanie, rozpoczynamy akcję informacyjną wśród mieszkańców. Większość jest zaszokowanasytuacją. Rozpoczęliśmy zbieranie podpisów wśród mieszkańców. 23 października uruchamiamy fanpage na FB. Każdy z nas pracuje zawodowo, mamy wiele swoich problemów, ale wieczorami i weekendami działamy. Akcja plakatowania szybko znalazła zwolenników, lecz gdy o sprawie dowiedziała się fundacja, jej pracownicy w nocy pozrywali plakaty. Było już za późno – mieszkańcy zaczęli działać.
Ks. B.P.: Fundacja „Dom Nadziei” nie zrywała nocą żadnych plakatów. Czy protestujący mają jakieś dowody?
P: Zagrożenia dla naszej egzystencji są oczywiste. Podam jeden tylko przykład – budowa takiego ośrodka wpływa bezpośrednio na ceny nieruchomości zlokalizowanych w pobliżu. (…) Fundacja nie odda tej kwoty. Pozostanie nam jedynie proces cywilny który może potrwać lata.
Ks. B.P.: Powyższe argumenty są wyssane z palca. Nikt nie jest w stanie stwierdzić o ile spadną ceny nieruchomości z powodu powstania takiej placówki jak nasza. Proszę o udostępnienie przez osoby protestujące dokładnych analiz z których wynikają powyższe wnioski?
P: Fundacja to nie Kościół, lecz firma prywatna. Realizuje szczytny cel pomocy i leczenia narkomanów. Używanie słowa dzieci jest tu nadużyciem. Zgodnie z umową z NFZ, za każdego wychowanka firma otrzymuje także ponad 3000 zł miesięcznie, a wpisane jest, że leczone są osoby w wieku 14-21 lat.
Ks. B. P.: Fundacja „Dom Nadziei” jest organizacją pozarządową posiadającą status organizacji pożytku publicznego. Nie jesteśmy kościelną osobą prawną, gdyż nie zostaliśmy powołani przez Kurię Biskupią. Fundacja prowadzi Katolicki Ośrodek „Dom Nadziei”, którego charakter jest związany z wiarą katolicką, dyrektorem i założycielem ośrodka jest ks. Bogdan Peć. Naszymi wychowankami są osoby w wieku od 14 do 21 lat. Wydaje się, że w przypadku osób niepełnoletnich zasadne jest używanie terminu dziecko. Nie znane są nam przepisy, które mówią, że jest to nadużyciem. Ośrodek posiada kontrakt z NFZ na prowadzenie działalności leczniczej. Koszt osobodnia we wszystkich placówkach tego typu jak nasza wynosi 100 zł.
P: Fundacja nagrała swego czasu film, na którym opowiada o swojej pracy. Bardzo to szanuję, lecz w filmie widać następujące scen: brak ochrony w ośrodku, nieprzestrzeganie zasad dotyczących posiadania telefonu. Opisywane są sytuacje, gdzie młodzi narkomani chodzą w parach po pobliskich ulicach , sklepach i itp.
Ks. B.P.: Redakcja Reportażu TVP Katowice przygotowała na początku 2012 roku reportaż „Życie czy śmierć”. Reportaż pokazywał codzienne życie naszych wychowanków oraz ich zmaganie się z uzależnieniem. Budynek ośrodka spełnia wymagane standardy. Film można zobaczyć na naszym YouTube: https://www.youtube.com/watch?v=NVjh-SCVyAM
Po jego obejrzeniu każdy może sobie wyrobić zdanie o wiarygodności argumentów osób protestujących.
P: Wracając do Stolarzowic, aby wychować swoje dzieci nie miałem zamiaru bać się o to, że mój maluch będzie miał do czynienia z narkomanami. W stolarzowickim gimnazjum od lat walczą z dealerami wśród gimnazjalistów, a dodatkowa grupa potencjalnych kupujących nie poprawi sytuacji.
Ks. B.P.: Osoby leczące się w Katolickim Ośrodku „Dom Nadziei” nie są potencjalnymi kupującymi środki psychoaktywne. Ośrodek jest placówką terapeutyczną, w którym osoby uczą się, w jaki sposób sobie radzić bez tego typu substancji. Jak wynika z informacji przekazanej przez osoby protestujące to osoby spoza ośrodka np. dealerzy mogą być zagrożeniem dla mieszkańców Stolarzowic, a nie wychowankowie ośrodka. W czasie 18 lat istnienia naszego ośrodka w Bytomiu Bobrku żaden nasz wychowanek, nie był potencjalnym kupującym.