Witamy,
Gość
|
|
QUO VADIS BITHOMIA ?
INNY BYTOM…. BYTOM POSTINDUSTRIALNY. O FILOZOFII RZĄDZENIA. W ubiegłym roku, pod hasłem „Bytom - miasto upadłe. Co i jak zmienić ?”, gazeta wyborcza zainicjowała w Bytomiu projekt pod nazwą „Pracownia Miast”. Poza interesującą wymianą poglądów, którą starałem się śledzić z oddali, niestety nie dostrzegłem czegoś na kształt całościowej wizji, lecz luźne, chaotyczne pomysły, bez generalnej koncepcji przywrócenia miasta do życia. A już o materialnych środkach na rewitalizację, w ogóle nie było mowy. Nie neguję ich wagi i z pewnością się do nich odniosę. Wszelako zwrócić muszę uwagę na fundamentalne kwestie ramowe, które determinują kierunki dyskusji o przyszłości Bytomia. Bytom, w efekcie chybionej (wrogiej) transformacji i obiektywnych procesów globalizacyjnych, brutalnie został pozbawiony oblicza „miasta węgla i stali”, nie spotkawszy znikąd oferty zmiany wizerunku i alternatywnej koncepcji rozwoju. Tym samym został wtrącony w fazę postindustrialnej dekadencji, czego następstwem jest dramatyczny uwiąd, zawarty w konkluzji ekspertów UE, ujętej w słowach : „miasto, nikomu nie potrzebne”. Towarzyszy temu niewiarygodna depopulacja i prognozy spadku liczebności mieszkańców do 70-90.000 osób. Nie ma w tym nic sprzecznego z naturą. Procesy takie zachodziły (i trwają) we wschodnich landach RFN, dokładnie to samo się dokonało w Detroit. Z analogicznych powodów Koreańczycy z południa pomijają postulat połączenia z północą. Bo ile by środków nie wpompować w historycznie minioną gospodarkę ( a w przypadku Niemiec były to setki miliardów marek) – nic nie odwróci historycznie zdeterminowanych procesów. Jesteśmy świadkami epokowej destrukcji minionego, by na gruzach przeszłości zbudować nową rzeczywistość. Genialny Adam Asnyk tak o tym pisał : Trzeba z żywymi naprzód iść, Po życie sięgać nowe, A nie w uwiędłych laurów liść Z uporem stroić głowę Wy nie cofniecie życia fal! Nic skargi nie pomogą: Bezsilne gniewy, próżny żal! Świat pójdzie swoją drogą! Tak więc Bytom pogrąża się w postindustrialnej zapaści. Jego demograficzna i gospodarcza atrofia, jest niezaprzeczalnym faktem. Nastąpiła redukcja populacji i upadek przemysłu w niewyobrażalnej skali, porównywalnej jedynie z „wyparowaniem” miasta wielkości Tarnowskich Gór. Postępujący proces starzenia mieszkańców, struktura wykształcenia i kwalifikacji pozostałych tu osób w wieku produkcyjnym, indolencja następujących po sobie władz i służb powołanych do walki z wykluczeniem, wreszcie niechybnie napływający kryzys, grozi miastu bezpowrotnym uwiądem. Tylko częściową prawdą jest, że da się tym zjawiskom zaradzić przez zewsząd lansowaną, prostą obniżkę danin lokalnych, absorpcję funduszy europejskich, wyznaczanie specjalnych stref ekonomicznych, czy roboty publiczne. Jak dalece są to iluzoryczne rojenia, pokazuje krótkotrwałe ożywienie gospodarki Polski związane z EURO 2012, po którym pozostały inwestycje z którymi nie wiadomo co począć i miliardowe długi. Pokazuje też przykład Ameryki w dobie prezydentury F.D.Roosevelta i polityki „Nowego Ładu”, która ku zaskoczeniu wszystkich, wywołała w 1938 r, nową falę wzmożonego kryzysu, a ten doprowadził do wojny. Są to więc środki i techniki zaradcze tyleż powszechnie znane – co umiarkowanie skuteczne, zwłaszcza wobec powszedniości i powszechności permanentnego kryzysu w Polsce, potęgowanego bezmyślnymi wydatkami budżetowymi. W gospodarce, realny i długofalowy oraz trwały wzrost jest możliwy do osiągnięcia, tylko przez PROTEKCYJNĄ stymulację popytu, i to jedynie trzema kanałami : - popytu konsumenckiego, kreowanego przez pochodzące z pracy wynagrodzenia, albo przez spłacalne kredyty, nakierowane na rodzimą wytwórczość, - popytu inwestycyjnego, - eksportu. A zgodnie z postulatem reaganomiki, równoległe uwolnienie biznesu od danin i ciężarów publicznych, tworzy – dowiedziony w praktyce impuls do dynamicznego wzrostu i rozkwitu. To jeden kierunek rewitalizacji miasta. Zarazem szczęśliwie, w wieku XXI, umysł, w coraz większym stopniu się staje, dominującą siła wytwórczą. Mocne i trwałe uświadomienie, że to dostęp do mózgów ,wnet będzie warunkował tempo wzrostu gospodarczego, to za nimi będą podążać globalne korporacje, kapitały i inwestycje, jest drugim punktem wyjścia reanimacji i rewitalizacji miasta .Menadżerowie, coraz częściej więc będą szukać osób, które złamią wszelkie paradygmaty, ale potrafią marzyć i marzenia te wcielać w życie. Które będą kreatywne, otwarte na zmiany i gotowe do popełniania szaleństw. Bo jak mawiał Albert Einstein „wyobraźnia,ważniejsza jest od wiedzy”. To jest więc trop przyszłości .Warto nim zatem podążać. Zawczasu. Bo nie ma najmniejszej wątpliwości, że „nietykalnymi” (niesubstytucyjnymi, nie podatnymi na cyfryzację, automatyzację czy outsourcing) zawodami epoki globalizacji, pozostaną jedynie : - „unikaci” (wybitni naukowcy ,praktycy ,sportowcy, artyści ), - „zakotwiczeni lokalnie” (fryzjer, kucharz, hydraulik, prawnik, dentysta itp. ), - mistrzowie organizacji i koordynacji, interdyscyplinarnej syntezy, rad-porad, adaptacji, lokalności i osobistego akcentu. W tym więc kontekście, rolą i nadrzędnym zadaniem władzy municypalnej w Bytomiu, nie jest tylko tworzenie instrumentów, warunków i przesłanek dla ożywionej kreacji i dopływu inwestorów branżowych i kapitałowych, w celu powstrzymania marginalizacji miejscowej gospodarki. Fundamentalnym, a wręcz epokowym zadaniem władz, musi się stać pobudzanie wszelkimi dostępnymi środkami i sposobami – aktywności intelektualnej i gospodarczej miejscowej ludności. A także stworzenie systemu, dającego ujście ludzkim aspiracjom i talentom, inspiracjom, bolączkom i pragnieniom. Społeczeństwu, gospodarce i miastu, potrzebne są wiedza, talenty i innowacje, bo one są źródłem postępu i bogactwa. A te tworzą wizjonerzy, marzyciele, pasjonaci. Polska, Śląsk, a także i Bytom (mimo degradacji), są wciąż rynkiem wschodzącym, o poważnym intelektualnym kapitale, który musi zostać uznany za atrakcyjne miejsce inwestowania, na którym identyfikacja i zaspokojenie potrzeb 38 milionowej populacji i dalsza ekspansja – z definicji będą lukratywne. Nostalgiczna przeszłość odeszła w niebyt. Destrukcja już się dokonała. Pora więc nadać jej twórczy kształt i charakter, by na nowo rozbudzić miasto do życia. A Bytom nie ma już nic do stracenia. Może swą niedolę jedynie przekuć w sukces. I sprawić, że nadchodzący czas, będzie tu „pogodą” dla wizjonerów i pasjonatów. Tyle uwag ramowych, określających kontekst idei naprawy Bytomia. Nie sposób jednak tu abstrahować od budżetu i kwestii finansów miasta. A co o nich wiemy ? Niewiele, a już na pewno – nic absolutnie wiarygodnego. Że dług kosmiczny, że budżet rozdęty i nie podatny na zbilansowanie, że w bliskim horyzoncie raty kapitałowe i odsetkowe narastające w zatrważającym tempie. Ale problemem Bytomia nie jest nawet wysokie, bezrozumne zadłużenie. Problemem Bytomia jest brak zdolności kredytowej, w obliczu deficytu operacyjnego (wyższe wydatki niż wpływy) budżetu. Deficytu, co gorsza o trwałym, niejako immanentnym Bytomiowi charakterze. Więc jak – nawet przy najlepszych intencjach zbudować wizję rewitalizacji Bytomia ? Nawet jeśli uwzględnić środki europejskie i rządowe w przywróceniu miasta do życia ? A mimo to spróbuję prosząc, by w moich odpowiedziach widzieć całe tło uwarunkowań historycznych i doktrynalnych, które opisałem powyżej. Bytom przestał być miastem „węgla i stali” . Bytom musi diametralnie zmienić swój wizerunek, a w ślad za nim wizję perspektyw swojego rozwoju. Bytom musi się stać „inny”. W ludzkich decyzjach o osiedleniu, są dwie fundamentalne przesłanki przesądzające o wyborze miejsca zamieszkania : praca i atrakcyjność wyboru. W tym kontekście, Bytom – póki co – nie ma wiele do zaoferowania. Ale jest dobrze skomunikowany, na kierunkach : Pyrzowice, Gliwice-Opole-Wrocław, Katowice, Kraków, Bielsko-Biała. Zła sława usytuowania na górniczych wyrobiskach należy już do przeszłości, a zarazem sprawia, ze nieruchomości są tu tanie. Secesyjny charakter zdatnej do restytucji i rewitalizacji – zabudowy, tworzy unikalny klimat przestrzenny. A zarazem mnogość instytucji, placówek i szkół poświęconych kulturze, z natury rzeczy, wyznacza kierunek odrodzenia. Stworzenie miasta atrakcyjnego intelektualnie, kreatorsko i kulturowo, pięknego architektonicznie i taniego, zaimplikuje napływ „klasy średniej i wyższej”, nawet jeśli jest zawodowo powiązana z bliższymi i dalszymi obszarami otoczenia. Tu będą kupować ich żony, tu kształcić się ich dzieci, zawierać przyjaźnie i związki, tu się wykształci nowa więź nowych autochtonów z nową „małą ojczyzną”, do której bez wątpienia ściągną wszystko to, co sobą reprezentują najlepsze. Na początek, tak widzę mój : INNY BYTOM. W przebogatym archiwum artystycznych dokonań Andre Rieu, znalazłem lakoniczny spot promujący Maastricht, rodzinne miasto tego genialnego skrzypka, dyrygenta i aranżera wybitnych imprez muzycznych, ilustrowany obrazem i wspaniałą muzyką. Wielce Czcigodny eksprezydent Bytomia Piotr Koj, miał ciut utopijną - w kontekście posiadanych środków - ideę wypromowania miasta pod przesadnie bombastycznym hasłem "Bytom - energia kultury", lecz niestety zamysł ten się nie powiódł. Ale idei tej, nie należy pozwolić umrzeć. Mamy operę, teatr tańca, wydział krakowskiej akademii teatralnej, szkołę muzyczną, szkołę baletową, a także zespoły doskonale się odnajdujące w prezentacjach typu flash-mob. Oraz licznych indywidualnych i zespołowych muzyków. Mamy też place w niczym nie ustępujące Maastricht i wspaniałych restauratorów, gotowych obsłużyć każdą w tym formacie imprezę. I mamy wreszcie środki na rewitalizację miasta, które skojarzone z unijnymi, dały by impuls odrodzeniu miasta. Nie dostrzegam specjalnej różnicy między skrzypkiem i dyrygentem Andre Rieu, a kontrabasistą i dyrygentem Tadeuszem Serafinem. Nie widzę istotnej różnicy w klasie artystycznej muzyków i śpiewaków. Nie widzę też żadnych przeszkód, by otworzyć Bytom na twórców tej klasy, co Waldemar Malicki czy Piotr Rubik – idealnie trafiających w gusta publiczności. Tylko stwórzmy im warunki dla wykreowania nowej tradycji, a później już tylko....pozwólmy im latać. Bytom zniszczono i zdegradowano celowo, likwidując tu przemysł i rugując mieszkańców na zarobkową emigrację. Wizja, oraz środki na rewitalizację mogą miasto reaktywować. Ściągnąć tu klasę średnią, dać impuls do restytucji w formach wcześniej nieznanych. To nie lada szansa dla Wielce Czcigodnego prezydenta Damiana Bartyli. By z upływem kadencji, móc powiedzieć : Bythonia Restituta ! Lecz tą piękną wizję, muszą poprzedzić : 1/ Remonty zasobów komunalnych. Bytom jest smutnym i ponurym dla przyjezdnych miastem. Trzeba energicznie się podjąć radykalnej rewitalizacji jego oblicza, lecz w sposób kompleksowy, obejmujący obszary, i z wykorzystaniem środków partycypacyjnych (OSI UE), ale także prywatnych. Bo nadrzędną ideą liberalnej władzy, jest uwłaszczenie mieszkańców na użytkowanych zasobach, ale pod warunkiem zainwestowania środków w remont eksploatowanych zasobów. Nie ma także żadnej racjonalnej przyczyny, by zasoby komunalne miasta – nie oddać w prywatne ręce, tworząc przy tym armię potencjalnych mikroinwestorów, dla których uzyskana własność, będzie źródłem wykazania zdolności kredytowej i zajęcia się przedsiębiorczością. Efekt skali restauracji Bytomia, będzie zarazem pierwszym inwestycyjnym impulsem do wzmożenia popytu na rynku wewnętrznym, a zarazem uczyni miasto piękniejszym i kuszącym dla inwestorów z zewnątrz. 2/Inwestycje w infrastrukturę drogową. Przy obecnej kondycji i budżecie miasta, przy zupełnym braku perspektyw i koncepcji rozwoju, inwestycje w drogi są trwonieniem środków. Owszem, w fazie realizacji – wywołują przejściowe ożywienie, lecz zupełnie nieadekwatne do skali nakładów. A miastu są potrzebne inwestycje ożywcze i pobudzające rozkwit w sposób trwały, a przynajmniej długofalowy. I na to powinny iść środki. Komunikacja zaś, musi być skorelowana z tendencjami rozwojowymi i im służyć, nie zaś być – kosztowną i służącą otoczeniu –sztuką dla sztuki. 3/Bezrobocie i tworzenie nowych miejsc pracy. Oczywiście, byłoby czymś wspaniałym pozyskać do Bytomia inwestora globalnego. Ale w horyzoncie długofalowym, nie wolno zapominać o tym, że ktoś taki, kieruje się wyrachowaną kalkulacją. I niskie oferowane zarobki na poziomie państw III świata są kryterium przesądzającym o decyzji inwestycyjnej. A to nie sprzyja tworzeniu w mieście zalążków klasy średniej. Istnieje też ryzyko pochodne od światowej koniunktury : jeśli ta się załamie, w mieście wywoła krach, jakim była likwidacja kopalń i hut - reliktów minionej epoki. A zatem, to przedsiębiorczość indywidualna, jednostkowa jest panaceum na przezwyciężenie problemu wysokiego bezrobocia i wykluczenia w Bytomiu. A służyć temu musi bezwarunkowa aktywizacja służb do tego powołanych, oraz „przyjazne środowisko” opłat, danin i podatków lokalnych. 4/Edukacja. Atrofia gospodarki miasta i postępująca za nią depopulacja jest obiektywna i nieuchronna. Lecz nie ulega żadnej wątpliwości, że i oferta edukacyjna odstaje od wymagań rynku. Tu konieczne są dwa – kluczowe ruchy. Trzeba oddać szkolnictwo w gestię fundacji edukacyjnych lub stowarzyszeń rodziców, by zapewnić im wpływ na kształtowanie programów i dobór personelu. Trzeba też włączyć biznes. Biznes musi wspierać szkoły na różne sposoby, np. poprzez sugerowanie rozwiązań programowych (w całym systemie nauki, udział przedstawicieli biznesu w przygotowaniu uczniów do dalszej edukacji lub pracy, w formie wykładów ,praktyk czy ćwiczeń – musi być kluczowy). Lecz trzeba nade wszystko rozbudzić w mieście modę, manię, kult na nowatorstwo i kreatywność, czemu służyć będzie powołana platforma internetowa, wespół z fundacją pożytku publicznego. Trzeba także opracować politykę drenażu umysłów i talentów z otoczenia, osadzając tych ludzi na zasobach miejskich, tworząc z nimi spółki publiczno- prywatne, w przyszłości zalążki parku technologicznego lub przemysłowego. Tym samym tworząc nową klasę średnią, akomodując stary Bytom do wymagań nowego stulecia. Tylko w ten sposób Bytom dowiedzie, że pojął maksymę „przedsiębiorczość, kreatywność, innowacje – GŁUPCZE”, tylko tak udowodni, że rozpoznał znaki czasu, wykorzystał szanse niesione przez epokę globalizacji, tylko tak pokaże że wyszedł zwycięsko z postindustrialnej zapaści – a przez to zasługuje na sukces. 5/Finanse miasta; jak doprowadzić do likwidacji długu. Jedynym cywilizowanym sposobem jest spłata. Ta zaś jest jedynie możliwa przez redukcje, oszczędności, wyprzedaże majątku miejskiego. I rozumne dysponowanie przyszłymi środkami budżetowymi. Lecz historia myśli ekonomicznej zna także sposób, by przez Akcelerację cyrkulacji środków budżetowych, zwiększyć ich wolumen w obrocie, dając silny impuls popytowy na rynku wewnętrznym. I tę historycznie sprawdzoną metodę, trzeba testować w warunkach Bytomia. Innego „cudownego” środka tu nie ma. Świat – dla młodych – stoi otworem. Jeśli cokolwiek zatrzyma ich w kraju, na Śląsku, w Bytomiu, to patriotyzm, dziewczyna, rodzina. Pod warunkiem że warunki, będą tu porównywalne. Ciąg dalszy nastąpi : REKAPITULACJA. |
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. |