POLSKA : ŻAŁOSNY WYKWIT POPAPRAŃCÓW, ZASRAŃCÓW I ZDRAJCÓW !
Motto :
"Bez takiego środka jak dyktatura nie można się obejść. O dyktaturze należy nie tylko mówić, lecz w razie konieczności trzeba ją też stosować. Rzecz jasna, stosować uczciwie i z rozwagą, jak najmniej ludzi aresztować. Ale jeśli jacyś ludzie chcą doprowadzić do krwawych incydentów – jakież inne możemy mieć wyjście?"
Gdy zmarł Wojciech Jaruzelski, pisałem :
JARUZELSKI. STRACONA DEKADA.
De mortius aut bene aut nihil (o zmarłych dobrze lub wcale).
Ta szlachetna, łacińska zasada, kompletnie mnie nie wzrusza. W tym aspekcie brak mi poprawności i ogłady bywalca salonów. Przez co niewzruszenie wierzę, ze skrzywdzeni mają prawo do osądu, do publicznej artykulacji swej krzywdy, skoro państwo nie zadbało o ekspiację winy złoczyńców.
Wszelako ja osobiście nie zamierzam, bo nie mam powodów - pastwić się nad Wojciechem Jaruzelskim.
Byłem świadomym obserwatorem, recenzentem i świadkiem wydarzeń tamtej dekady. W sierpniu 1980 roku, do członków Biura Politycznego PZPR ze Stanisławem Kanią na czele, skierowałem obszerną, krytyczną epistołę, kwestionującą gospodarczą politykę partii i państwa. Nikt palcem mnie nie tknął. W styczniu 1981 roku, uczestniczyłem w zjeździe Solidarności w Gdańsku, pełniąc w owym czasie funkcję asystenta naczelnego dyrektora zjednoczenia. Nikt nawet mi nie sugerował, bym opuścił dość eksponowane stanowisko.
Po jakimś czasie, otrzymałem (jako 29 latek) złoty krzyż zasługi. Co było miłym akcentem w finale mojej urzędniczej kariery,gdyż z własnej woli"poszedłem w geszefty", otwierając nieduży sklep. Koniunktura fantastycznie mi sprzyjała. Niekończąca się sekwencja strajków, polityczne awantury, puste półki, u mnie zaś zawsze pełna oferta. W praktyce dowodziłem trafności spostrzeżeń i sugestii w elaboracie skierowanym do Kani.Mnie dokuczliwości okresu poprzedzającego i po wprowadzeniu stanu wojennego w najmniejszym stopniu nie dotknęły.
Tajny Współpracownik SB ????
Musiałbym to wiedzieć. Lecz dla absolutnej pewności sprawdziłem archiwa IPN i listę Wildsteina. Konto bezwzględnie czyste.
Wojciech Jaruzelski, zawsze dotąd wzbudzał we mnie ambiwalentne uczucia, choć byłoby trafniej powiedzieć, że był mi obojętny. Zaimponował mi wprowadzeniem stanu wojennego. Abstrahując od zbrodniczej wymowy rozkazu skierowania armii przeciw własnemu narodowi, sam manewr był dziełem doskonałym i skutecznym, natychmiast pacyfikując atmosferę z pogranicza bezhołowia i wojownicze, na granicy wojny domowej - nastroje.
W 1988 roku, Jaruzelski zaimponował mi po raz drugi, lecz zdarzenie to było wyrazem bardziej bezradności i niemocy, niż konsekwentnie świadomego działania : do funkcji ministra gospodarki powołał Mieczysława Wilczka i zaakceptował jego parostronnicową ustawę, dokonującą w Polsce faktycznej transformacji ustrojowej. Sytuacja rynkowa, uległa biegunowej odmianie, w narodzie zapanowała przedsiębiorczość, dominował nastrój entuzjazmu.
To wszystko było możliwe 9 lat wcześniej. Najdobitniej o tym żaświadcza przykład Kadara na Węgrzech, czy Tito w Jugosławii. Moskwa bez szemrania przełknęła uwolnienie rygorów ustrojowych, przez co w krajach tych zapanował socjalizm z "bardziej ludzką twarzą".
Zresztą : transformacjom ustrojowym, nieporównanie bardziej sprzyja ustrój z pogranicza dyktatury, niż rozdyskutowana demokracja. Kiedy gorbaczowowsko-jelcynowska Rosja weszła na drogę głasnosti i pierestrojki, o mało nie zakończyło się to rozkradzeniem gospodarki i unicestwieniem państwa.
Powojenne zaś Niemcy i Japonia, odbudowały się ze zgliszcz wojennych w warunkach wojskowej okupacji.
Korea Południowa i Tajwan zbudowały przodujące technologicznie przemysły, pod rządami junt wojskowych. Singapur i Chiny, to spektakularny przykład kapitalizmu państwowego.
Już zatem wiecie czego zabrakło mi u Jaruzelskiego : kompetencji, przenikliwości i odwagi, we wdrażaniu zmian do gospodarki, po których dziś moglibyśmy się równać z najlepszymi.
I DLATEGO UWAŻAM TĘ JEGO DEKADĘ ZA STRACONĄ DLA POLSKI.
Zaś Deng Xiaoping'a otaczam niemal nabożnym kultem.
Obok Xi Jinping'a, obecnego prezydenta Chin, z pewnością należy do luminarzy świata polityki, o których przyszłe pokolenia będą mówić z podziwem graniczączym z uwielbieniem, jako personifikacjach końca chińskiej, stuletniej epoki „hańby i poniżenia” (bai nian guochi) i wyniesienia Chin na szczyty Olimpu.
Dziś Chiny są mocarstwem.
Ich gwałtowny wzrost nastąpił w dacie pamiętnej także dla Polaków : 4 czerwca 1989 roku.
Więc zaryzykuję stwierdzenie, że jesteśmy rówieśnikami.
W Chinach - niestety - poczatek był krwawy. Czemuż się dziwić ? W podobnych okolicznościach "pochodu wolności i demokracji" przez kraje arabskie, doprowadzono do dekompozycji i rozbicia krajów skądinąd kwitnących i to wcale nie w ich interesie.
Deng przed tym ostrzegał mówiąc : "Bez takiego środka jak dyktatura nie można się obejść. O dyktaturze należy nie tylko mówić, lecz w razie konieczności trzeba ją też stosować. Rzecz jasna, stosować uczciwie i z rozwagą. Ale jeśli jacyś ludzie chcą doprowadzić do krwawych incydentów – jakież inne możemy mieć wyjście?"
A gdy spacyfikował bunt, tłumaczył " Gospodarka rynkowa nie oznacza koniecznie kapitalizmu. (…) Prawdziwa natura socjalizmu polega na uwolnieniu sił produkcyjnych, a celem ostatecznym socjalizmu jest osiągnięcie powszechnego dobrobytu."
I wreszcie metaforycznie wypowiedział definicję swojego swiatopogłądu : "Nieważne, czy kot jest czarny, czy biały. Ważne, aby łowił myszy." Po czym spuentował : "Gospodarka rynkowa nie oznacza koniecznie kapitalizmu. (…) Prawdziwa natura socjalizmu polega na uwolnieniu sił produkcyjnych, a celem ostatecznym socjalizmu jest osiągnięcie powszechnego dobrobytu.".
A jako prefigurację wskazał :
"Ze względu na porządek społeczny przykład stanowi Singapur. Musimy się na nim wzorować, a nawet być od niego lepsi."
I odtąd wielkie, 1,3 miliardowe Chiny, wzorując się na paromilionowym Singapurze i paronastomilionowym HongKongu, skutecznie podjęły trud budowy mocarstwowości. Jak wiemy, ze znakomitym skutkiem.
Gdy Deng do Chińczyków apelował o spokój i rozwagę, a następnie wskazał azymut : "BOGAĆCIE SIĘ", Polacy, w kontraktowych wyborach, wyłonili pierwszy niekomunistyczny rząd.
Czy aby na pewno ?
Zdaniem miłościwie nam panujących establiszMETÓW, wywalczylismy i przeżywamy "ćwierćwiecze wolności"
To przed tym efektem wolności i demokracji chciał ustrzec i ustrzegł swych rodaków Deng Xiaoping.
My też mielismy tę szansę.
Ale to wyście na własnych barkach i ramionach wyniesli do władzy elektryka warsztatowego Wałęsę. To wy pozwoliliście szarańczej zarazie doradców Solidarności przechwycic władzę na pokolenie i narzucic sobie skolonizowanie państwa i depopulację demograficzną Narodu, oraz wyludnienie kraju.
I wytrwale, w dziele destrukcji Polski i eliminacji Polaków z mapy świata - trwacie !
TO OBŁĘD, W KÓŁKO DOKONYWAĆ FATALNYCH WYBORÓW, A OCZEKIWAĆ LEPSZYCH REZULTATÓW !!!
Mając w ofercie po stronie antysystemu wiele interesujących postaci, nie splamionych Magdalenką i zdradą okrągłostołową, intelektualnie niebanalnych :
- Intelektualistę i wizjonera - Janusza Korwin - Mikke, o którym pochwalnie się wyrażał sam wielki Milton Friedman,
- Znakomitego myśliciela - Grzegorza Brauna, którego wiedzy i troski o Polskę nie sposób podważyć,
- Pawła Kukiza - utalentowanego nonkonformistę, skupionego na walce o wolność gospodarczą i JOW,
- Mariana Kowalskiego , bezsprzecznie najlepszego trybuna ludowego, i
- Jacka Wilka, zdeterminowanego zwolennika przemian liberalnych w gospodarce.
Ich wspólnym mianownikiem jest hasło : BOGAĆCIE SIĘ
Toteż mając taką paletę osobistości do wyboru, reprezentujących sobą 20% poparcie "sondażowych", zdeklarowanych wyborców, aż dziw,że na wzór big-bang'u, nie potraficie doprowadzić do kosmologicznej osobliwości : wysadzenia zdrajców i aferzystów od koryta. Do prawdziwie gruntownej ustrojowej zmiany, zapobiegającej bezpowrotnie odrodzenie się PO-Pis-u.
Zamiast tego, o wymienionych wyzej słyszę i czytam coraz częściej, że Żyd, że mason - w domyśle wróg.
Ci co tak piszą, w podobnym tonie wypowiadają się haniebnie o wielkim przyjacielu mego zacnego Ojca - Karolu Wojtyle.
Wyświechtana to metoda i szelmowskie obelgi.
Bo dla postaci tego formatu zwyczajnie nie ma alternatywy.
Niech więc z nimi zstąpi Duch Święty, i odmieni oblicze ziemi.
Tej ziemi.....
Bo już alternatywy.....nie widzę!!!